Zakuta w kajdanki, ze spuszczoną głową, weszła przygarbiona na salę rozpraw w asyście policji. Na jej dziewczęcej twarzy nie było już tego szatańskiego uśmiechu, z jakim rok temu znęcała się w nieludzki sposób nad Bogdanem B. (+47 l.). Prokurator nie ma wątpliwości, że Anna Ś. (22 l.) dopuściła się bestialskiego gwałtu i zabójstwa. Resztę swego życia może spędzić za kratami.
Punktualnie o 11.00 do Sądu Okręgowego w Lublinie, prosto z aresztu, przyjechała skuta w kajdany Anna Ś. (22 l.) i jej kompan Andrzej W.
Oboje odpowiedzą za zbrodnię, którą popełnili 2 sierpnia zeszłego roku. W upalne popołudnie Bogdan B. (†47 l.) pił piwo z kolegą niedaleko domu w Motyczu. Siedzieli w pobliskim zagajniku, gdy nadjechała volkswagenem Anna Ś. z Andrzejem W. i 17-letnią Pauliną P. Od rana pili i jeździli po okolicy. Anna Ś. znała Bogdana B., byli sąsiadami. Najpierw wszyscy rozmawiali i śmiali się, potem zmęczony upałem Bogdan B. się zdrzemnął. I wtedy Anna Ś. z roześmianej koleżanki przemieniła się w potwora. Razem z Pauliną zaczęły bić i kopać leżącego mężczyznę. Po chwili skakały na niego z maski golfa łamiąc mu żebra, obojczyk i nos. Bogdan B. zwijał się z bólu, ale Annie Ś. ciągle było mało.
Jak wynika z akt śledztwa Andrzej W. i Paulina P. przytrzymali ofiarę za nogi i ręce, a Anna Ś. zdjęła mu spodnie i bieliznę, i stanęła nad nim z drewnianym kołkiem w ręku. Zamachnęła się, z całych sił wbiła kij w odbyt ofiary i złamała. Pięciocentymetrowy kawałek drewna został w jamie brzusznej Bogdana B. i rozerwał mu wnętrzności. Mężczyzna z bólu zemdlał.
Wtedy oprawcy uciekli. Zalanego krwią Bogdana B. znaleźli mieszkańcy Motycza. Gdy trafił do szpitala w Lublinie, lekarze robili co mogli, by ocalić mu życie. Przeprowadzili kilka ciężkich operacji, ale niestety po dwóch miesiącach Bogdan B. zmarł.
– Ponoć skatowały go za to, że je podrywał. To kłamstwo. On taki nie był. Znałam go 30 lat – mówiła w sądzie zdruzgotana żona Bogdana B.
Śledczy nie mają wątpliwości, że oprawcy działali ze szczególnym okrucieństwem. – Anna Ś. i Andrzej W. usłyszeli zarzut zabójstwa i gwałtu. Nieletnia Paulina P. odpowie przed sądem dla nieletnich – powiedziała nam Dorota Kawa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie.
+ foto
Punktualnie o 11.00 do Sądu Okręgowego w Lublinie, prosto z aresztu, przyjechała skuta w kajdany Anna Ś. (22 l.) i jej kompan Andrzej W.
Oboje odpowiedzą za zbrodnię, którą popełnili 2 sierpnia zeszłego roku. W upalne popołudnie Bogdan B. (†47 l.) pił piwo z kolegą niedaleko domu w Motyczu. Siedzieli w pobliskim zagajniku, gdy nadjechała volkswagenem Anna Ś. z Andrzejem W. i 17-letnią Pauliną P. Od rana pili i jeździli po okolicy. Anna Ś. znała Bogdana B., byli sąsiadami. Najpierw wszyscy rozmawiali i śmiali się, potem zmęczony upałem Bogdan B. się zdrzemnął. I wtedy Anna Ś. z roześmianej koleżanki przemieniła się w potwora. Razem z Pauliną zaczęły bić i kopać leżącego mężczyznę. Po chwili skakały na niego z maski golfa łamiąc mu żebra, obojczyk i nos. Bogdan B. zwijał się z bólu, ale Annie Ś. ciągle było mało.
Jak wynika z akt śledztwa Andrzej W. i Paulina P. przytrzymali ofiarę za nogi i ręce, a Anna Ś. zdjęła mu spodnie i bieliznę, i stanęła nad nim z drewnianym kołkiem w ręku. Zamachnęła się, z całych sił wbiła kij w odbyt ofiary i złamała. Pięciocentymetrowy kawałek drewna został w jamie brzusznej Bogdana B. i rozerwał mu wnętrzności. Mężczyzna z bólu zemdlał.
Wtedy oprawcy uciekli. Zalanego krwią Bogdana B. znaleźli mieszkańcy Motycza. Gdy trafił do szpitala w Lublinie, lekarze robili co mogli, by ocalić mu życie. Przeprowadzili kilka ciężkich operacji, ale niestety po dwóch miesiącach Bogdan B. zmarł.
– Ponoć skatowały go za to, że je podrywał. To kłamstwo. On taki nie był. Znałam go 30 lat – mówiła w sądzie zdruzgotana żona Bogdana B.
Śledczy nie mają wątpliwości, że oprawcy działali ze szczególnym okrucieństwem. – Anna Ś. i Andrzej W. usłyszeli zarzut zabójstwa i gwałtu. Nieletnia Paulina P. odpowie przed sądem dla nieletnich – powiedziała nam Dorota Kawa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie.
+ foto